Ten film to zenujacy skandal, nie jestem ani feministka, ani dewotka, ani obronca cnot niewinnych/winnych dziewczat. Problem tego filmu polega na tym, ze 60-letni sprosniak z forsa, pod pretekstem powrotu do przeszlosci i "artystycznej" dzialalnosci filmuje nagie dziewczyny w hotelowych lozkach. One nie tylko maja po 20 lat i cudowne, zdrowe uzebienie, na ktorym bardzo temu nieswiezemu i zmeczonemu Panu Leth zalezy, ale sa z biednych krajow, wlasnie tych gdzie uprawia sie seksualna turystyke: Tajlandia, Brazylia, Senegal, kraje Europy Wschodniej. Maja przepiekne ciala, ktore po prostu nie moga byc zle sfilmowane, i najwyrazniej nie sa tak glupie zeby nie wyczuc podstepu tego mocno sfatygowanego "poety", ktory w kolko powtarza ,albo sam, albo ustami dziewczat cos w rodzaju prymitywnego poematu, ktory konczy sie podnioslym zdaniem, jakze orginalnym "kocham Cie cala i w kazdym szczegole"...
Dziwie sie, ze w tej maskaradzie uczestniczy Lars von Trier i markuje swoim nazwiskiem nudny, pusty i nieudolnie zmontowany rejestr fantazji seksualnej Letha.

to jest pierwszy film w moim życiu, z którego wyszłam
jako 100% hetero nie mogłam znieść przybliżeń przez godzinę na cycki, tyłki i (o zgrozo) włosy łonowe kobiet różnych ras. ja rozumiem podniosłą sztukę itd, ale tu naprawdę nie ma przekazu. jest stary oblech, który całe życie używał i teraz nie może i jest mu strasznie smutno z tego powodu.. to przykre, ale co to wnosi? niczego szczególnego z tego filmu się nie dowiedziałam, ani nie poruszył mnie w żaden sposób, oprócz oczywiście tej traumy łoniakowej, którą miałam zaraz po..